Lao Tsy: - Jeśli się smucisz to żyjesz przeszłością. Jeśli się boisz to żyjesz przyszłością. Jeśli jesteś spokojny to żyjesz teraźniejszością. - Bądź zadowolony z tego, co masz; ciesz się tym, jak

Te zwierzęta to zwierzęta mocy, czczone w różnych kulturach. Niosą ze sobą ważne informacje, dają człowiekowi konkretny przekaz. Jeśli któreś z nich, a może kilka wywołują u ciebie lęk, to znak, że na dnie twojej duszy zamieszkał strach przed konkretnymi rzeczami. Zaraz się dowiesz, o co chodzi. Najpierw jednak wybierz, to zwierzę, spotkania z których chciałbyś pixabay - Kobieta XLKrukWbrew powszechnemu przekonaniu kruk nie jest zwiastunem śmierci i zniszczenia, ale znakiem zmiany. Kruk jest obdarzony wybitną inteligencją, buduje gniazda wysoko na drzewie, aby mieć dobrą perspektywę. Jeśli to on napawa cię lekiem, to znak, że panicznie boisz się zmiany. Nie chcesz spojrzeć szerzej na swoje życie ani używać inteligencji do tego, by stało się lepsze. Wolisz utarte schematy i wąskie spojrzenie. Kurczowo trzymasz się tego, bo pixabay - Kobieta XLPająkPająk jest tkaczem przeznaczenia. Ma zarówno moc twórczą, jak i destrukcyjną. Zwiastuje szczęście i dobrobyt. Zachęca do refleksji i kreatywności w obliczu problemów życiowych, ale w sposób racjonalny ku nowej przyszłości. To symbol tajemnicy, mocy i wzrostu. Tak jak pająk tka sieć, my także musimy splatać własne życie. Symbol pająka przypomina, że ​​nasze wybory budują nasze się go bardzo boisz, to znak, że nie chcesz wciąż odpowiedzialności za swoje życie w swoje ręce. Uciekasz od podejmowania decyzji, nie chcesz stawić czoła problemom. Wolisz się chować za pixabay - Kobieta XLNietoperzW starożytności nietoperz był symbolem go za symbol inteligencji prawdopodobnie ze względu na jego zdolność do latania w nocy bez potykania się o przeszkody. Zadziwiał ludzi swoimi boisz się nietoperza, to znak, że nie chcesz widzieć albo nie widzisz problemu, który natychmiast powinien zostać rozwiązany. To strach przed wzięciem się z nim za bary, udawanie, że problem nie istnieje. Być może jest ukryty, być może jeszcze niedostrzegalny, ale uważnie rozejrzyj się wokół siebie. Bo może urosnąć do gigantycznych pixabay - Kobieta XLWążChoć w chrześcijaństwie skojarzenia z wężem są złe, w wielu kulturach to zwierzę mocy, obdarzone niezwykła siła. Dla Celtów wąż reprezentuje proces tworzenia, odrodzenia, płodności i uzdrawiania, połączenie między rzekami i morzami, a także Niebiosami i boisz się węża, to znak, że nie chcesz zrzucić z siebie swojej starej skóry, choć czas na to najwyższy. Żyjesz w osłonie masek, nie swoim życiem, przybierasz różne pozy. I choć zaczynasz się dusić w tym nie swoim życiu, paniczne boisz się odrodzenia i pixabay - Kobieta XLSzczurSzczur to symbol połączenia podziemnego świata z ziemskim, jest pośrednikiem między życiem fizycznym a pierwotną matką ziemią. Ma moc widzenia tego, co dla innych niedostrzegalne, chodzenia własnymi drogami. Jeśli to szczur cię przeraża, to znak, że nie chcesz skomunikować się ze swoimi głębokimi potrzebami, nie chcesz odkryć „podziemia” swojej duszy. Nie chcesz zobaczyć tego, co naprawdę ważne, a wolisz żyć złudzeniami. Najwyższy czas odkryć przed sobą swoje własne utworzenia: 10 lipca 2022, 19:10Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.
November 1, 2020 - 649 likes, 20 comments - yvetteivonne ☀️ ️ (@iwona__kuczera) on Instagram: "„Albo żyjesz, albo się boisz” Venila Kostis Moja ulubiona Gdy wspieram kobiety w odważnym podejmowaniu wyzwań, stosuję metaforę "Take your fear to the End Game" (Zaproś swój lęk na ostateczną walkę), którą usłyszałam od mentorki Tary Mohr. Chodzi w nim o to, by wyobrazić sobie najgorszy scenariusz, jaki może się wydarzyć, jeżeli zrobimy to coś, co jest dla nas bardzo ważne, czego potrzebujemy, ale też czego bardzo się boimy – tłumaczy Marta Iwanowska-Polkowska, autorka książki "#Nażyćsię". Poniżej publikujemy fragment tego poradnika. "#Nażyć się" to książka o potrzebnym nam egoizmie, mówieniu swoim głosem, a także komunikowaniu własnych potrzeb Autorka dzieli się wiedzą, teoriami, ale przede wszystkim swoim doświadczeniem pracy z kobietami Jak na prawdziwą coachycę przystało - zadaje mocne, zmieniające perspektywę, trafiające w sedno pytania, które zachęcają do szukania swoich odpowiedzi w bezpiecznej i akceptującej atmosferze – Jak brzmiałoby twoje drugie imię, gdyby wieczne zmęczenie przestało nim być? Co by było możliwe, gdybyś pokochała siebie bezwarunkowo? Na co mam wpływ? – pyta autorka. Rzecz w tym, by konkretnie to nazwać. Dlaczego teraz o tym piszę? Ponieważ wiele osób, wiele kobiet boi się nażywać. Ten strach, a raczej lęk (bo boimy się tego, co może się wydarzyć tylko hipotetycznie, a nie jest jeszcze realnym zagrożeniem), blokuje, a czasem zamraża nas przed podjęciem działania. Czego się boimy, czego się lękamy? Znów lista może być długa i choć nie chcę się powtarzać, napiszę: boimy się tego, że nie wiemy, jak zacząć, a przecież żyjemy pod presją konieczności perfekcyjnego przygotowania się. Boimy się tego, że będziemy musiały próbować wiele razy, bez gwarancji efektu. Boimy się, że nie znajdziemy swojego #nażyćsię od razu. Może po drodze się rozczarujemy. Albo rozczarujemy innych. Boimy się tego, jak będzie wyglądać nasze życie, gdy zaczniemy się nażywać, a nie tylko przeżywać swoje życie, jak przeżywa się obóz przetrwania. Co będziemy czuć? Jak to będzie czuć radość, błogość, spełnienie? Czy wypada? A czego ty się boisz? Co najgorszego może się wydarzyć, jeżeli zrobisz jeden, drugi, potem trzeci, a potem sześćset osiemdziesiąty piąty odważny krok ku #nażyćsię? Napisz to. Nazwij. Zwizualizuj to. Zapisz to, co przyjdzie ci do głowy. A potem odpowiedz sobie na następujące pytania: 1. Jakie fakty potwierdzają twoje obawy? 2. Oceń na skali od 0 do 10 na ile prawdopodobne jest to, że ten scenariusz się ziści. Jakie jest ryzyko, że zdarzy się najgorsze? (Mam takie podejrzenie, że to prawdopodobieństwo wcale nie musi być wysokie). 3. A co możesz zrobić, by temu zapobiec? Co możesz zrobić, by do tego nie doszło? Jaki na to masz wpływ? Jak możesz z tego wpływu skorzystać? Jak wziąć za niego odpowiedzialność? A co, jeżeli tego wpływu nie masz? A kto ma? 4. Opisz, co możesz zrobić, jeżeli jednak ten najgorszy scenariusz się ziści. Co możesz zrobić, by stanąć na nogi? Jak możesz otrząsnąć się z upadku, wyjść z „porażki”? Kto może przyjść ci wtedy z pomocą? 5. Co by w tej sytuacji zrobiła twoja Mentorka Wewnętrzna? Jaką by dała ci radę, wskazówkę? 6. Jak spojrzysz na ten najgorszy scenariusz z perspektywy czasu – tak jakby minęło 10, 20 albo 30 lat? Co wtedy o nim pomyślisz? Co wtedy pomyślisz o swoim lęku? 7. Co teraz czujesz? Jak powyższa analiza wpływa na ciebie? A co teraz zrobisz? Co planujesz czy możesz zrobić w tej sytuacji? 8. Jakie masz wnioski? Do jakich działań cię zapraszają? Gdy sama zaprowadzam swój strach do End Game, zadaję sobie czasem jeszcze kilka pytań wspierających, które przynoszą mi ulgę, rozpuszczają mój lęk: Co o tej sytuacji może myśleć ktoś mniej ode mnie w nią uwikłany? Jak ta sytuacja wygląda z innej perspektywy? Jak poradziłam sobie w podobnej sytuacji już kiedyś, w przeszłości? Co mi wtedy pomogło? Na jakie swoje umiejętności mogłam wtedy liczyć? Co bym powiedziała bliskiej osobie w podobnej sytuacji? A co powiedziałaby mi bliska osoba teraz, widząc mój niepokój? Przeszłaś przez te pytania? Zadałaś je sobie? Jeżeli dzięki nim zmniejszył się twój lęk przed nażywaniem się, a perspektywa nażywania się zaczęła wydawać ci się coraz bardziej kusząca, to teraz zderz się z odpowiedziami na jeszcze jedną porcję pytań: A co się stanie, jeżeli się NIE nażyjesz? Co się stanie, jeżeli NIE weźmiesz odpowiedzialności za siebie i swoje emocje, za siebie i swoje potrzeby? Jak wtedy będzie wyglądać twoje życie? Co najgorszego wtedy się wydarzy? Co się stanie, jeżeli pod kolejnymi warstwami obowiązków, zadań i oczekiwań zastaniesz pustkę, tęsknotę i do niej przywykniesz? Co się stanie, jeżeli utkniesz w swojej klatce do końca życia? Mam obawę, że to będzie prawdziwy End Game. Najgorszy, ostateczny scenariusz. Zgoda na rezygnację z siebie, na odpuszczenie nażywania się. Żyłaś. Żyjesz. Uważnij życie Zaczynając pisać tę książkę, bałam się wielu rzeczy. Ale najbardziej, że wpędzę w poczucie winy kobiety, które czują, że się nie nażywały. Dlatego sama zadałam sobie pytanie o to, co robiłam, zanim zapragnęłam #nażyćsię. Co było wtedy? Uświadomiłam sobie, że wtedy też żyłam. Może bardziej dla innych niż dla siebie. Ale chyba nie było wtedy innej drogi. To była najlepsza decyzja, jaką wtedy mogłam podjąć. Bo co miałam zrobić, gdy chorowała Mama? A co miałam zrobić, gdy córka przyjaciółki mojej Mamy zadzwoniła do mnie i powiedziała: "Mama umiera, błagam, bądź przy mnie"? Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. A co miałam zrobić, gdy po śmierci naszej Mamy razem z bratem przejęliśmy na kilka lat główną opiekę nad starzejącymi się Dziadkami? Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. A co miałam zrobić, gdy w pewien mroźny poniedziałek, w lutym 2014 roku odebrałam telefon od brata z krótką informacją: "Ojciec nie żyje"? Dwa lata zajmowaliśmy się jego sprawami, zamykaniem życia naszych rodziców. Dwa lata. Ja, mąż, brat, żona brata. A w tym czasie nasi przyjaciele podróżowali po świecie, chodzili do teatru i na koncerty; awansowali w pracy; we względnym spokoju wychowywali swoje dzieci. Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. A co miałam zrobić, kiedy w międzyczasie okazało się, że mój Starszy ma zespół Aspergera, potrzebuje trzech ton wsparcia, pięciu ton czasu i terapii, ośmiu ton miłości? A przecież miałam jeszcze Młodszego, wtedy całkiem malutkiego. Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. A co miałam zrobić, jeżeli obok tego mieliśmy problemy jak wszyscy, z pracą, kredytem frankowym, nieuczciwym deweloperem, chorobami w rodzinie czy nieżyczliwymi ludźmi? Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. A co miałam zrobić, jak w minione lato zachorowała moja ukochana Ciocia, dla której byłam jak córka. Całe lato walczyliśmy o jej zdrowie, by we wrześniu zorganizować szósty z kolei pogrzeb. Żyłam, reagowałam, byłam w tej historii. Czy ja się wtedy nażywałam? Mało. Po trochu. Okruchami. Na #nażyćsię zostawały mi resztki sił, choć bardzo chciałam by było inaczej. Gdy szarpałam się z życiem, na moje #nażyćsię wyszarpywałam tylko skrawki tego, czego potrzebowałam i nie miałam szans się nimi nasycić. Jeśli nażywałam się, to robiłam to bardzo nieśmiało. Bardzo nieświadomie. Bardzo niepewnie. Ciągle wątpiąc, czy mogę i czy wypada. Częściej czułam, że dryfuję po wzburzonym oceanie zwanym życiem, ledwo utrzymując się na powierzchni albo tuż pod nią biorąc głębsze wdechy, by przetrwać, choć jednocześnie moje dzikie serce wyrywało się do dalekich podróży. To był taki czas. Ale jednak się nażywałam, bo byłam, czułam. Przeżywałam życie w miarę świadomie i zgodnie ze swoimi wartościami: miłością, empatią (coraz odważniej skierowaną do siebie) odwagą, tęskniąc za czwartą dla mnie wartością – zabawą. A jeżeli nawet wtedy nie nażywałam się tak, jak to opisuję w tej książce, to jednak żyłam. Żyłam bardzo sensownym życiem, choć momentami ciężkim, przytłaczającym. Poznawałam życie od jego mroczniejszej strony. Może ból rozczarowań i strat za mocno mnie dotykał. Może oddawałam temu bólowi całą siebie. Ale może nie potrafiłam inaczej. Ale nie mogę podzielić mojego życia na dwa rozdziały: gorsze PRZED i lepsze PO tym, jak zapragnęłam się #nażyćsię. Moje życie jest pełnią. Bez tego PRZED nie byłoby PO. PRZED i PO się uzupełniają, wspierają, wzmacniają. To, co było PRZED, wzbudziło mój apetyt na PO i dzięki temu umiem dziś doceniać każdy moment. Mrok tego, co było PRZED, sprawił, że to, co dzieje się PO, co się dzieje TERAZ błyszczy niesamowitym światłem. Nie chcę budować mojego #nażyćsię na poczuciu winy za tamten czas. I tego samego nie chcę dla ciebie, jeżeli twoja historia jest choć trochę podobna do mojej. A może była trudniejsza. Nie dam sobie wmówić, że zmarnowałam życie. Ty też nie wmawiaj sobie tego. Wybieram budowanie na współczuciu dla siebie i tych, którzy wtedy mi towarzyszyli i którym ja towarzyszyłam. Nie daj sobie wmówić, droga kobieto, że oddając siebie innym, popełniasz błąd i będziesz się palić w nażyciowym piekle. Takie piekło nie istnieje, zapewniam cię. Nie wmawiaj sobie, że zmarnowałaś życie, że straciłaś tyle miesięcy czy lat. Wdech, współczucie, wydech. Połóż sobie rękę na sercu, zamknij oczy i powiedz do siebie z czułością: Tak miało być. Co miałam zrobić? Może musiałam? Może wtedy nie umiałam wybrać inaczej? Albo wybierałam najlepiej. To było moje życie. Wtedy takie było. Ale to, co będzie, zależy ode mnie. I spróbuję, i obiecuję sobie wykorzystać każdy kolejny dzień najlepiej jak potrafię. Na moje #nażyćsię. Streściłam ci kawałek mojego życia też po to, by powiedzieć o moim marzeniu – marzy mi się, byśmy uważniły życie. Życie takie, jakie ono jest naprawdę. Od strony kuchni, pokoju dziecięcego, szkolnego korytarza, przychodni pediatrycznej, oddziału szpitalnego czy hospicjum. Czasem nasze #nażyćsię to po prostu obecność w tym życiu i świadome przeżywanie go w pełni. Nic więcej i tylko tyle. To i tak cholernie trudne. To wstawanie w nocy do dziecka, to pranie ósmego kompletu pościeli po jelitówce przedszkolaka, to rozstrzyganie kłótni o Lego czy Xboxa, to rozmowy z tatą o badaniach kontrolnych, to podróż z kuzynką po wyniki jej biopsji piersi, to kolejny nieudany zabieg inseminacji, to opieka nad umierającym teściem. Uważnijmy życie. Nadajmy mu w końcu wartość. Umówmy się, proszę, na to, że #nażyćsię to TEŻ trudne, smutne, paraliżujące, przytłaczające momenty. Nie będziemy się nażywać, jeżeli będziemy uciekać od życia, pomijać te najtrudniejsze jego rozdziały. Nie mierzmy nażywania tylko liczbą lajków, wysokością wystawianych faktur, metrażem mieszkania czy ceną nowej bluzki. Esencja #nażyćsię z tym wszystkim ma niewiele wspólnego. #nażyćsię to nasze życie przeżyte świadomie, zgodnie z naszymi wartościami, czasem z dławiącym bólem obok serca. #nażyćsię to oddanie temu, co jest dla nas ważne, ale ze współczuciem dla siebie. Przeżycie, ale nie z zamkniętymi oczami, z zaciśniętymi zębami, ale świadomie czując, doświadczając tego, co przynosi nam życie, takie, jakie ono jest. Zobacz też: Po co kobietom menopauza? Babcie są idealnymi allorodzicami i "skarbnicami" wiedzy "Żyjemy w czasach epidemii samotności. Stajemy się niewolnikami ery technologicznej". Fragment książki "Przynależność" Kiedy autyzm i ADHD to nie przeszkoda, a supermoc. Fragment książki "Jak działają ludzie"

223 likes, 21 comments - Tomasz Karpiński (@zycie.z.nerwica) on Instagram: "Żyjesz, czy boisz się życia? Co możesz zrobić, by bardziej żyć i mniej bać się życia?

Dziś o 5:00 w Las Vegas zostało rozegrane towarzyskie spotkanie pomiędzy Realem Madryt i FC Barceloną, w którym Robert Lewandowski zaliczył debiut w barwach Dumy Katalonii. Mecz ostatecznie zakończył się skromnym zwycięstwem 1:0 La Blaugrany. Ciekawym zbiegiem okoliczności jest to, że dokładnie 22 lata temu wydarzyła się rzecz, która wstrząsnęła piłkarskim światem: Luis Figo został zaprezentowany jako zawodnik Realu Madryt i tym samym uznany za największego zdrajcę w historii futbolu. Akcja, którą Sergio Ramos odwalił w ubiegłym roku to pikuś przy numerze, który wyciął kibicom Barcelony Potyugalczyk. O tym jak do tego doszło przeczytacie poniżej. 1995: Bądź najjaśniejszą gwiazdą złotej generacji portugalskiej piłki i podpisz kontrakty z dwoma włoskimi klubami na raz (Juventus Turyn i AC Parma). Dostań dwuletniego bana na grę w Serie A i ostatecznie idź do Barcelony. 1997: Zostań kapitanem drużyny. Brzmi dumnie. 1998: Po zdobyciu dubletu (mistrzostwo i Puchar Króla) przemaluj włosy na barwy klubowe i podczas fetowania sukcesów inkantuj piosenkę dzieciach płaczących w Madrycie, które muszą pokłonić się mistrzom (Madrid cabron, saluda campeon). Na każdym kroku podkreślaj swoje przywiązanie do klubu i niechęć do jego arcywroga, Realu Madryt. 2000: W klubie zamieszanie: po 22 latach dotychczasowy prezes Josep Lluis Nunez podaje się do dymisji. Ty zarabiasz marne 2,5 mln $ za sezon (ponoć jedna z niższych stawek w klubie), chociaż jesteś jednym z najlepszych skrzydłowych Starego Kontynentu i piłkarskim bogiem dla fanów La Blaugrany, więc chcesz podwyżkę, ale jesteś zbywany przez wszystkich. I wtedy pojawia się on, Florentino Perez, niegdyś madrycki radny i polityk, obecnie magnat branży budowlanej i piłkarski no-name, który chce zostać prezesem Realu Madryt. Nie mniej jesteś po wyczerpującym EURO i nie masz czasu na pierdoły, więc jedziesz na wakacje, a wszystkim ma zająć się twój agent, José Veiga. Akcja nabiera tempa: 1 lipca: Twój agent podpisuje cyrograf. Oto jego warunki: od ręki dostajesz 400 mln peset (1,6 mln £, 1,7 mln €, 2 mln $), jeśli Perez zostanie prezesem Realu podpiszesz kontrakt z Madryckim 6-letni klubem i podwyżkę (5-6 mln $ za sezon), jeśli Perez zostanie prezesem Realu i nie będzie chciał cię na Santiago Bernabeu dostaniesz 25 mln $ odszkodowania, jeśli Perez zostanie prezesem Realu i nie podpiszesz kontraktu z "Królewskimi" musisz zapłacić karę 5 mld peset (19 mln £, 28 mln $, 30 mln €). 5 lipca: W prasie pojawia się obietnica wyborcza Floro, że zostaniesz piłkarzem Realu albo Perez zafunduje socios "Królewskich" darmowe karnety cały następny sezon. Obecnie panujący prezes Realu, Lorenzo Sanz śmieszkuje, że następną obietnicą Floro będzie Claudia Schiffer. Ale stało się to, czego można było się spodziewać − szambo wybiło − w stolicy Katalonii szok i niedowierzanie. 9 lipca: za pośrednictwem katalońskiego dziennika Sport wszystkiemu zaprzeczasz: Chcę uspokoić kibiców Barcelony, których zawsze darzyłem i będę darzyć wielką sympatią. Chcę zapewnić fanów Barcelony, że Luis Figo, z całą pewnością pojawi się na Camp Nou 24 lipca, aby rozpocząć nowy sezon. Nie podpisałem wstępnej umowy z kandydatem na prezesa Realu Madryt. Nie. Nie jestem aż tak szalony, aby zrobić coś takiego. 16 lipca: Wybory w Madrycie. Niespodziewanie wygrywa Florentino Perez i zostaje prezesem Realu Madryt. Houston mamy problem! 23 lipca: Wybory w Barcelonie. Wygrywa Joan Gaspart i zostaje prezesem FC Barcelony. Chyba będzie trzeba z nim pogadać po męsku... 24 lipca: Zostajesz zaprezentowanym jako zawodnik Realu i najdroższy piłkarz w historii futbolu (10 mld peset, 38 mln £, 56 mln $, 60 mln €), Po cichu dukasz coś pod nosem, że cieszysz się z dołączenia do nowego klubu i inne kurtuazyjne farmazony. W stolicy Katalonii szok i niedowierzanie ustępuje miejsca dzikiej wściekłości. *** Przejście Figo z Barcy do Realu było czymś niewyobrażalnym. To jakby prezes partii rządzącej zmienił płeć i poślubił swego kota albo fanatyk Warhammera wyrzucił wszystkie "młotkowe" pody i zadeklarował, że od teraz będzie grał tylko w najlepszą grę erpgie świata − D&D. Prasa komentując twój transfer podkreśla, że reprezentowałeś resztki godności i romantyzmu, który pozostał w futbolu i padłeś ostatnią ofiarą piłkarskiej zachłanności lub że musiałeś się nauczyć od innych zawodników i agentów, że świat, w którym żyjesz pozwala szukać zysków, gardząc wartościami i moralnością. Kibice Barcelony byli mniej powściągliwi: zdrajca, Judasz, sprzedawczyk, kłamca to najbardziej cywilizowane epitety, które padają pod twoim adresem. *** Październik 2000: Wracasz na stare śmieci, by rozegrać ligowe El Clasico. W jednej z katalońskich gazet pojawia się twoja morda na plakacie przedstawiającym banknot o nominale 10 mld peset. Za każdym razem gdy jesteś przy piłce towarzyszą ci niemiłosierne gwizdy, a z trybun lecą puszki po piwie, zapalniczki i inne śmieci, więc boisz się wykonywać kornery. Hałas jak przy starcie Boeinga. Barca wygrywa 2:0, a ty dostajesz żółtą kartkę. Listopad 2002: Kolejne twoje El Clasico na Camp Nou. Tym razem zbierasz się na odwagę i podchodzisz do rożnych, ale atmosfera jest równie gorąca jak poprzednio. W pewnym momencie arbiter musi przerwać spotkanie, a w narożniku boiska pojawia się świński łeb. Ale tym razem poszło lepiej – bezbramkowy padł bezbramkowy remis. *** Barca źle zainwestowała uzyskane pieniądze. Zawodnicy sprowadzeni na miejsce portugalskiego skrzydłowego, delikatnie mówiąc, zawiedli i klub zaliczył kilka bolesnych wpadek. Ostatecznie Gaspart w 2003 roku podał się do dymisji i dopiero Joan Laporta (nowy prezes), Frank Rijkaard (nowy trener) i Ronaldinho (nowa gwiazda) zdołali postawić klub na nogi *** Nienawiść do Figo wśród kibiców Barcy jest żywa do dziś. W 2015 roku Portugalczyk miał zagrać w meczu legend Barcelony i Juventusu zaplanowanym przed finałem Ligi Mistrzów, jednak ostatecznie, wobec sprzeciwu katalońskiego klubu, anulowano jego zaproszenie. Natomiast podczas ubiegłorocznego El Clascio weteranów Realu i Barcy, który został zorganizowany w Izraelu nadal było słychać gwizdy fanów La Blaugrany gdy był przy piłce. *** Ponoć Figo rozpaczliwie chciał pozostać w stolicy Katalonii i wręcz błagał nowego sternika La Blaugrany o pomoc. Jednak świeżo upieczony prezes Barcy za nic w świecie nie zamierzał wykładać na to klubowych pieniędzy. Plan był taki, żeby sprawę umowy wstępnej skierować do sądu, bo miała być ona obarczona nieskutecznością (taka umowa warunkowa miała być niezgodna z prawem), ale koszty sprawy i ewentualnego odszkodowania dla Pereza (które pewnie byłoby znacznie niższe niż wynikałoby to z umowy) Portugalczyk miał pokryć z własnej kieszeni, na co piłkarz nie chciał się zgodzić. Z kolei sam zawodnik po latach stanowczo zaprzeczył, że coś takiego miało miejsce, a decyzję o przeprowadzce do Madrytu podjął samodzielnie i było ona motywowana poczuciem niedoceniania przez działaczy Barcelony ($$$). Ponadto podkreślał, że nie podpisywał żadnej umowy wstępnej z Perezem i jak już to było porozumienie pomiędzy jego agentem (działającym bez jego pisemnej zgody) i Floro. W każdym razie nie żałował tego ruchu, chociaż zupełnie zmienił jego dotychczasowe życie. *** Szanse na wygranie wyborów przez Florentino Pereza wydawały się znikome. Jego rywal, Lorenzo Sanz, który został sternikiem w 1995 roku klubu, zbudował zespół, który po 32 latach (1966-1998) w końcu zdołał sięgnąć po Puchar Europy (wygrać Ligę Mistrzów) i powtórzyć ten sukces dwa lata później. Zresztą do wyborów nie musiało wcale dojść latem 2000 roku, ponieważ jego mandat był ważny do października 2001 roku. Ale widocznie Sanz chciał wykorzystać triumf w Lidze Mistrzów do łatwego przedłużenia swojego panowania i możliwości celebrowania setnych urodzin klubu (2002) w roli prezesa. A wyszło mu jak pewnej partii przedterminowe wybory parlamentarne w 2007 roku. *** Florentino Perez mimo tego, że miał niewiele czasu na prowadzenie kampanii (decyzja o przyspieszonych wyborach zapadła tuż po wygranym finale LM, pod koniec maja), ale rozegrał ją po mistrzowsku − celnie punktował takie kwestie jak nieudolność zarządu i rosnące zadłużenie klubu, wykorzystał też zamieszanie w stolicy Katalonii i niezadowolenie Figo z warunków kontraktu, a także marzenia kibiców chcących za jednym zamachem pozyskać gwiazdę i upokorzyć odwiecznego rywala. Poza tym Lorenzo Sanz był zbyt pewny siebie i nie docenił jego możliwości. *** Jak na ironię losu pomogło mu to, że nie był powiązany z futbolowym światkiem, co pozwoliło mu na negocjowanie bez żadnych konsekwencji z otoczeniem Figo, jego agentem Jose Veigą i dobrym znajomym Paulo Futre. W standardowej sytuacji klub żeby ściągnąć piłkarza musi dogadać się z jego pracodawcą i agentem. W niektórych ligach w kontraktach zawodników umieszcza się tzw. klauzulę odstępnego, tj. kwotę, którą należy zapłacić za kartę zawodniczą bez prowadzenia jakichkolwiek rozmów z jego klubem (z tego co kojarzę w Hiszpanii jest to obligatoryjne). Natomiast prowadzenie negocjacji z innym klubem podczas obowiązywania kontraktu nie jest dozwolone (wyjątkiem są zawodnicy, którzy mają na to zgodę od swojego klubu lub ich umowa niebawem wygaśnie). *** Parę dni po zaprezentowaniu Figo Perez pozbył się ulubieńca kibiców Fernando Redondo, który popierał Sanza (co ciekawe w klubie ostał się Michel Salgado, który dopiero co ożenił się z córką poprzedniego prezesa) zaczął budować galaktyczną drużynę ściągając kolejne gwiazdy: Zinedine Zidane'a (2001), Ronaldo Nazario (2002), Davida Beckhama (2003), Michaela Owena (2004), Robinho (2005). Niemniej mimo ogromnego sukcesu finansowego i marketingowego, nie poszły za tym oczekiwane sukcesy sportowe. Z każdym rokiem gwiazdy stawały się coraz bardziej rozkapryszone, co przekładało się coraz słabsze wyniki. Ostatecznie w lutym 2006 r. Florentino Perez podał się do dymisji. Ale wyciągnął właściwe wnioski i wrócił na Santiago Bernabeu trzy lata później, by przywrócić blask klubowi. *** Figo nie wypełnił swojego kontraktu z Realem do końca − klub w 2005 roku rozwiązał z nim umowę i Portugalczyk odszedł za darmo do Interu Mediolan, z którym udało się mu wywalczyć sporo trofeów. Niemniej gdyby poczekał rok z zakończeniem kariery, wówczas mógłby dopisać do swej kolekcji kolejny Puchar Europy (w sezonie 2009/10 Nerazurri sięgnęli po potrójną koronę). PS: Kaworu, dzięki za pomoc w zbieraniu materiałów.
Albo inaczej - poświęcić temu całe życie? 🤷‍♂️. Dla chrześcijan najlepszym wzorem do naśladowania jest Jezus. 🙏 On żył dla Ciebie i umarł dla Ciebie. 🥺 Twoje szczęście wypełniało Go całego. Było jedynym sensem Jego życia i powodem, dla którego żył niezwykle intensywnie i zdecydował się nawet na śmierć i Sara Janicka zatańczy z Akopem Szostakiem Sara Janicka (24 l.) to nowa tancerka, która pojawi się w kolejnej edycji "Tańca z gwiazdami". Partnerować jej będzie Akop Szostak (31 l.), zawodnik MMA i były kulturysta rosyjskiego pochodzenia, którego żoną jest trenerka bikini fitness Sylwia Szostak (33 l.), była uczestniczka show "Agent - Gwiazdy". Sara Janicka w 2015 roku wystąpiła w 8. edycji "You Can Dance", gdzie zajęła 8. miejsce. W 2018 roku w parze z tancerzem "Tańca z gwiazdami" Kamilem Kuroczko uczestniczyła w show "World of Dance". Para dotarła do półfinału. Sara Janicka jako tancerka zdobyła międzynarodową klasę "S". Wygrałam także zawody w gimnastyce artystycznej w Kairze. Nowa uczestniczka "Tańca z gwiazdami", gdy brała udział w "You Can Dance" studiuję psychologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza Poznaniu.

⛪ 15.000 LIKE = od razu NOWY ODCINEK z DEVOUR! ⛪🔥 WESPRZYJ MNIE MISZCZU! (klik) https://bit.ly/2IKRbaF👾 DISCORD DLA WIDZÓW https://discord.gg/miszczeka

JAK BARDZO SIĘ BOISZ ? Strach to nasz podstawowy mechanizm obronny przed niebezpieczeństwem. Działa dość prosto: widzisz lwa na wolności, dostajesz sygnał o niebezpieczeństwie, który odczuwasz jako strach. Boisz się o swoje życie i reagujesz mechanizmem walcz, uciekaj albo udawaj trupa. Dobry system na przetrwanie gatunku wypracowany tysiące lat temu. To ma po prostu sens. Co jednak jeżeli boisz się przemawiać publicznie? …iść na rozmowę kwalifikacyjną? …wystartować w zawodach sportowych? …podejść do dziewczyny? …zaufać mężczyźnie ? Często w takich sytuacjach czujemy strach, ale realnego niebezpieczeństwa i zagrożenia naszego życia przecież nie ma więc przed czym tu uciekać i przed czym się bronić ? Każdy strach występujący bez realnego zagrożenia naszego życia to iluzja. To nic innego jak historia w naszej głowie, produkt naszych myśli na nasz własny temat. Problem tkwi w tym, że mózg nie jest w stanie odróżnić tego co realne od iluzji, czego efektem jest fakt, iż ten sam mechanizm, który ratuje nam życie w przypadku realnego niebezpieczeństwa, zabiera nam wolność w przypadku iluzji niebezpieczeństwa, którą mamy w głowie. Problem pogłębia się, gdy dołożymy do tego fakt, iż bardzo często nawet nie wiemy czego i dlaczego się boimy, bo leży to ukryte głęboko w naszej podświadomości, a jak pisał Carl Gustaw Jung : „Dopóki nie uczynisz nieświadomego – świadomym będzie ono kierowało twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem.” I tak oto wszystko to, czego się boimy bezpośrednio i bardzo skutecznie kieruje naszym życiem czy tego chcemy, czy nie i czy o tym wiemy, czy nie! Jest to mechanizm niezwykle skuteczny bo zaprogramowany, by chronić nasze życie, a wiadomo przecież, że jak wyjdziesz na scenę, to je stracisz, jak pójdziesz na rozmowę kwalifikacyjną, to cię mogą zastrzelić, a jak zaufasz mężczyźnie, to on Cię zagryzie jak lew gazelę hahahahah 🙂 Więc na wszelki wypadek warto od takich rzeczy uciekać 🙂 Dla przykładu: strach przed związkiem ma podobną strukturę, co lęk wysokości… Nikt nie boi się pocałunków, przytulania, uczucia, że ktoś czeka właśnie na Ciebie, tak jak nikt nie boi się być na szczycie. Boimy się upadku. Boimy się samotności i odrzucenia. Tylko że upadek z dużej wysokości może faktycznie zakończyć nasze życie, ale czy znasz kogoś, kto by nie przeżył rozstania? hahahhaha serio? 🙂 Swoją drogą bojąc się odrzucenia nie wchodzimy w bliskość, a więc uciekamy od tego czego najbardziej pragniemy pozostając w samotności, której też się boimy i której nie chcemy 🙂 Takimi paranojami właśnie żyjemy i to one decydują o naszej przyszłości i wolności. Ale przecież można to zmienić! Paradoksem jest też to, że ludzie poprzez ten sam mechanizm boją się zmian… nawet na lepsze 🙂 „Lepsze piekło znane, niż niebo nieznane” Szukamy w życiu pewności, że zawsze wszystko będzie dobrze tylko po to, by nie spotkać się z własnymi lękami. To nie jest realne. Taki świat nie istnieje. Prawdą jest, że nie wszystko się uda i nie wszystko będzie dobrze, ale czy ten fakt spowoduje, że zaniechasz działania i podążania za głosem serca? Strach powstrzymuje od działania, ale to właśnie działanie uwalnia od strachu. By przezwyciężyć strach musisz go najpierw nazwać, spotkać się z nim i spojrzeć mu prosto w oczy, a to wszystko po to, byś zobaczył iluzję którą żyjesz i ją wyśmiał jak dobry dowcip 🙂 Zamień swój strach przed nieznanym w ciekawość tego, co może się wydarzyć! Cokolwiek postanowisz może Ci się nie udać, ale próbując możesz przeżyć najwspanialszą przygodę swojego życia. Czego się boisz ? Jak bardzo się boisz ? Ten kto umie pokonywać własne lęki, staje się wolnym człowiekiem. „Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu!”
Tłumaczenia w kontekście hasła "żyjesz według" z polskiego na angielski od Reverso Context: Odrzucasz świat pewników, ale żyjesz według nich.
Zostań Patronem: https://patronite.pl/SquatsAndMilkPrzydatne linki: Sklep: http://mlekoks.pl - tu znajdziesz e-booka o budowie siły oraz koszulki i gadżety

Translation of "boisz sie" in English. Wdrapalas sie tu, a teraz boisz sie zeskoczyc, tak? You climbed up, and now you're scared to come down, right? Dom zmieni się w to, czego boisz sie najbardziej. Ale teraz widzę, że boisz sie swojego ojca. But now I see you're afraid of your father. Boisz sie klopotu wiec chcesz oddac dziecko obcym

"Jeśli się smucisz- żyjesz przeszłością, Jeśli się boisz- żyjesz przyszłością, Jeśli jesteś spokojny- żyjesz TU i TERAZ" Żyjmy tu i teraz, cieszmy się .
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/553
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/564
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/38
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/378
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/339
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/296
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/349
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/102
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/705
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/522
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/842
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/336
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/119
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/226
  • 3pkrfr2osp.pages.dev/112
  • albo żyjesz albo się boisz